ZAPISKI ZALEWSKIE




W zalewskiej szkole straszy...


Historię tę opowiedział mi kilka miesięcy przed śmiercią ojciec, Aleksander Skrodzki, nauczyciel, kierownik i dyrektor Szkoły Podstawowej w Zalewie w latach 1946-1971. Dotyczy ona zdarzeń, które miały miejsce w pierwszych powojennych latach, po II wojnie światowej, w budynku zalewskiej szkoły. W obszernym gmachu szkolnym, ocalałym z pożarów wzniecanych przez Rosjan w miasteczku, po wyprowadzeniu się załogi rosyjskiej wiosną 1945r., znaleźli zakwaterowanie nauczyciele. Jedna z młodych nauczycielek zamieszkała w pomieszczeniu na parterze, naprzeciwko toalet. Okno jej pokoju wychodziło na porośnięte roślinnością wzgórze kościelne. Nie czuła się tu jednak bezpiecznie. Budziła się po nocach i wówczas ukazywało się jej niesamowite widmo. Opowiadała potem o pojawiającej się tajemniczej postaci, ale nikt nie dawał wiary jej opowieściom.

budynek szkoły zalewskiej Szkoła w Zalewie. Jedna z nielicznych zachowanych budowli autorstwa Kurta Fricka (1884-1963), jednego z najwybitniejszych wschodniopruskich architektów okresu międzywojennego. Był on także autorem wielu innych budowli szkolnych, między innymi: w Braniewie, Lidzbarku Warmińskim, Morągu i Tylży. Szkołę wybudowano w rekordowym czasie 18 miesięcy i w listopadzie 1928r. nastąpiło jej uroczyste otwarcie. Była to wówczas jedna z najnowocześniejszych szkół w prowincji. Budynek szkoły zalewskiej należy do interesujących architektonicznie obiektów budownictwa okresu międzywojennego w Prusach Wschodnich (fot. Jarosław Błażowski).

W szkole, w pierwszym okresie pobytu w Zalewie (od lipca 1946r.) zamieszkał również ojciec. Pewnej nocy coś go nagle obudziło. Spojrzał w stronę drzwi wejściowych do sali i ujrzał na ich tle postać korpulentnej kobiety. Ze strachu schował natychmiast głowę pod pierzynę i tak w trwodze dotrwał do rana. Zjawa nie objawiła się mu już więcej. Wkrótce wyprowadził się zresztą stamtąd. Nauczyciele zamieszkiwali w budynku szkoły jeszcze w latach sześćdziesiątych. Nie wiadomo, czy również im przytrafiły się podobne jak opisane powyżej niesamowite zdarzenia. Może te przytoczone wcześniej historie miały związek z tragicznymi sytuacjami jakie występowały w trakcie zajmowania i administrowania wschodniopruskich miejscowości przez oddziały Armii Radzieckiej w 1945r.? Nie można bowiem wykluczyć zamordowania osób cywilnych, również na terenie budynku szkoły, przez żołnierzy oddziałów frontowych czy z kwaterującej wówczas zimą w tym budynku załogi komendantury wojennej. Może zatem duchy tych osób dały o sobie znać?

Przypominają mi się jeszcze w związku z tym, z czasów dzieciństwa, dwie historie, związane z budynkiem szkolnym i dramatycznymi wydarzeniami stycznia 1945r. Brunatna plama na posadzce schodów prowadzących z parteru na pierwsze piętro, zawsze ciemniała gdy nadchodził atmosferyczny niż i opady deszczu. W miejscu tym, prawdopodobnie kogoś zamordowano i potem długo ciekła krew z martwego ciała. W sali lekcyjnej, na drugim piętrze, na drewnianej podłodze, można było zobaczyć ślady pleśni. Podobno wisiał w tym miejscu przez długi czas wisielec-samobójca, zanim nie uprzątnięto jego ciała. Miejsce to zostało wybrane przez desperata nie przypadkiem - ostatnia duża sala na najwyższym piętrze, zamykająca już możliwość dalszej ucieczki, z widokiem na południe, z którego to kierunku nadeszły wojska radzieckie. Dla większości Niemców, fanatycznych do ostatka i oszołomionych propagandą goebbelsowską i obietnicami świetnego zwycięstwa, nagła konieczność spojrzenia prawdzie w oczy była olbrzymim wstrząsem. Takie też zapewne mogły być przyczyny tej śmierci, jednej z 10 osób, które wówczas, w styczniu 1945r., w trakcie zajmowania miasta przez Armię Radziecką, odebrały sobie życie.

Monumentalny budynek w centrum miasteczka, liczący już prawie 80 lat, może kryć jeszcze wiele innych intrygujących tajemnic...


Przygotował: Kazimierz Skodzki 26.08.2003