ZAPISKI ZALEWSKIE




Niedokończona historia krzyży


Historię poniższą spisała ś.p. Teresa Skrodzka i przesłała ją PG, zbierającemu materiały do pracy magisterskiej o historii Szkoły Podstawowej w Zalewie. Opublikowana jest po raz pierwszy. Przytoczono również fragment listu PG do Aleksandra i Teresy Skrodzkich w tej sprawie. Nadal aktualny pozostaje apel autora tego listu...

W związku z wprowadzeniem w 1990r. religii do szkół, ponownie zaczęto zawieszać w klasach krzyże. Mąż, były kierownik szkoły w Zalewie opowiedział mi historię krzyży tej szkoły.

Krzyże dla Szkoły Podstawowej w Zalewie wykonał pan Mikołaj Miotła, zm. na Mirowski – wygnaniec, przesiedleniec z ziemi polskiej na wschodzie, osiadły po wojnie w Zalewie. Krzyże te wykonał solidnie, z dębowego drzewa, były proste ale piękne i trwałe. Po ich wykonaniu ówczesny kierownik szkoły Apolinary Skrodzki zaniósł je do kościoła, gdzie zostały poświecone przez proboszcza kanonika Kazimierza Zalewskiego i następnie zawieszone w salach lekcyjnych. Wysłuchiwały przez wiele lat modlitwy dzieci polskich wysiedlonych z Wileńszczyzny, Białorusi, Ukrainy, Bieszczad, spod Łomży i z różnych innych stron oraz urodzonych także w Zalewie.

Krzyż na Górze Zamkowej
Autor: Mariusz Kędziora http://www.pinczow.com

Nastały lata sześćdziesiąte. Przyszedł nakaz usunięcia krzyży z klas. Nie wykonał tego kierownik szkoły, odmówił również szef woźnych Mieczysław Buko. Krzyże wisiały nadal, bo nikt z gminy, inspektoratu, komitetu partii nie odważył się ich zdjąć, chociaż przy każdej wizytacji zwracano na to uwagę. W czasie wakacji, był to chyba rok 1965 władze nadrzędne zarządziły kapitalny remont szkoły. Malarze przed malowaniem ścian je zdjęli. Krzyże zostały zebrane, następnie przez kierownika szkoły Aleksandra Skrodzkiego i p. Mieczysława Bukę zapakowane w paczki, obwiązane i złożone na strychu 2-go pietra przy pracowni fizycznej, której opiekunem był. A. Skrodzki.

W sierpniu 1971r., kiedy ówczesny kierownik szkoły Aleksander Skrodzki opuszczał szkołę i Zalewo, te krzyże tam leżały. Nie wiadomo jakie były ich dalsze losy, bo od tego czasu upłynęło wiele lat, a dyrektorzy szkoły się zmieniali. Może dalej tam leżą, może wiszą znów w klasach? Pan Mikołaj Miotła-Mirowski był długoletnim przewodniczącym Komitetu Rodzicielskiego zalewskiej szkoły. Poświecił dużo osobistego czasu na rzecz szkoły i dzieci. Być może wykonane przez niego przed 52 laty dębowe solidne skromne krzyże, przechowywane w ciepłej komórce przez innych patriotów przed prześladowcami leżą dalej. Jeśli ich tam nie ma, to warto wyjaśnić co się z nimi stało. Czy to historia dziejów szkoły i ojczyzny, którą tworzą nie tylko wielcy, ale i skromni ludzie?

Teresa Skrodzka Luboń, dn. 31.03.1997r.

...Pragnę również podziękować Pani Teresie za list, w którym została opisana historia krzyży w naszej szkole. Rozmawiałem w tej sprawie ze starszymi nauczycielami, którzy pracowali w tym czasie. Z pewnością kilka osób wie co się z nimi stało, ale nikt nie chce wyjaśnić prawdy. Domyślam się, że zostały one zniszczone z polecenia p. M., która była dyrektorem szkoły w Zalewie po Panu. Pani M. zmarła w 1992 roku. Prawie dwa dni szukałem z latarką po strychu, zakamarkach krzyży o których Pani pisała. Z przykrością stwierdzam, że ślad po nich zaginął. Może kiedyś ruszy sumienie tą osobę, która wie co z nimi się stało i opowie o ich dalszym losie.

PG Zalewo, 19.12.1997r.

Przygotował: Kazimierz Skodzki